Jezioro po sezonie
Nie planowany plener
Czy zdarza się Wam znaleźć w środku nocy nad jeziorem? Tak zupełnie nieoczekiwanie, bez planowania, wręcz z zaskoczenia. Mnie raczej nie. Prawie zawsze każdy z moich wypadów jest zaplanowany i przemyślany. Zwłaszcza te nocne, fotograficzne plenery. Czasem jednak zdarza mi się gdzieś wyjechać, gdzie w ferworze walki zaskakuje mnie noc. I tak było ostatnio. Noc zastała mnie nad bardzo sympatycznym Jeziorem Orchowym w Wielkopolsce. Jezioro, noc, rozgwieżdżone niebo. Ot taki zupełny zbieg okoliczności. Nie powiem, bardzo przyjemny zbieg okoliczności.
Sprzęt zastępczy
Na szczęście, jak to ja, miałem przy sobie aparat. Nie ten główny, którym aktualnie jest Nikon D750, tylko malutkiego Nexa-6. Dobre i to. Nie przewidując nocnych sesji nie miałem jednak przy sobie statywu. No może nie do końca nie miałem. Całkiem przypadkiem miałem w torbie malutki, giętki statyw wysokości ok. 20 cm. Kupiłem go kiedyś w Lidlu bardziej z ciekawości, ale o dziwo służy mi do dziś, właśnie w takich dziwnych momentach. Oczywiście daleko mu do ideału, ale daje radę, gdy pod ręką nie ma nic innego.
Jezioro po sezonie
Jak wygląda jezioro po sezonie? Jest pusto i cicho. A jak wygląda jezioro po sezonie w nocy? Jeszcze lepiej! Nie byłbym sobą, gdybym mając okazję, nie zrobił kilku zdjęć. Teren, na którym się znajdowałem był ograniczony do jednej plaży. Czas jaki mogłem poświęcić na zdjęcia też był mocno ograniczony. O sprzętowych ograniczeniach już wspominałem. Jak widać dużego pola manewru nie miałem. Nie poddałem się jednak i używając telefonu jako latarki zacząłem szukać kadrów. W ujęciach dominuje żabia perspektywa ze względu na „statyw”. Kadry nie są wyszukane. Ale wiecie co, nie ważne jak wyszło, jak i jakim sprzętem było robione. Ważne, że sprawiło mi to masę frajdy. Bo ważne jest to, aby robić co się lubi i robić to z pasją.