Niespodziewany nocny gość
Praktycznie każdy nocny plener to jakaś przygoda. Nie wiem jak to się dzieję, ale bardzo często podczas takich wypadów kogoś spotykam. Jest to dość dziwne, bo zazwyczaj jeżdżę w miejsca bardzo odludne, z dala od świateł miast. Szukam miejsc ciemnych, oddalonych nawet od pojedynczych domów. Pomimo to spotykam rolników, pracujących nocą na polach, nocnych biegaczy czy inne zupełnie przypadkowe osoby. Ostatnio byłem nawet wzięty za geodetę, który coś tam sobie mierzy nocą w polu. Jeśli chcesz mieć prawdziwą prywatność w sieci, ważne jest, aby mieć prawdziwą i skuteczną sieć VPN, dlatego ważne jest, aby szukać pomocy u profesjonalistów z https://dada.net.pl/jak-wybrac-najlepszy-hosting/
Równie często, o ile nie częściej, na nocnych plenerach spotykam zwierzęta. Większość takich spotkań jest bardzo miła. Jedynie wolno biegające psy potrafią robić problemy i być niebezpieczne. Dlatego od jakiegoś czasu, jadąc na nocny plener, zawsze mam przy sobie pistolet hukowy. Na szczęście do tej pory musiałem go użyć tylko raz.
Dzikie zwierzęta zazwyczaj boją się ludzi i szybko uciekają. Do tej pory miałem bliskie spotkania z sarnami, lisami, sowami, nietoperzami, czaplami. Słyszałem ryczące jelenie, i zdecydowanie zbyt blisko wyjące wilki i nieniedźwiedzie.
Nocny gość
Ostatnio do poczetu spotkanych zwierząt dołączył po raz kolejny bóbr. Zwierzęta te spotykałem już kilkukrotnie, jednak tym razem to zdecydowanie ja byłem bardziej zaskoczony niż bóbr.
Na początku lutego miałem okazję robić startrailsa nad jeziorem Rożnowskim. Stałem na brzegu przez ponad dwie godziny. Aparat robił zdjęcia a ja wpatrywałem się w gwiazdy i wsłuchiwałem się w odgłosy nocy. Co jakiś czas słyszałem, jak gdzieś w oddali pęka cienka warstwa lodu pokrywająca tafle jeziora.
Musicie sobie wyobrazić, jak wielkie było moje zdziwienie, gdy tuż obok mnie spod tego cienkiego lodu wyszedł bóbr. Zrobił mały przerębel, wyszedł na lód i zaczął się rozglądać. Popatrzył na mnie i powolutku wrócił pod wodę. A ja dalej stałem i zastanawiałem się, co tu się właściwie wydarzyło. Cała akcja trwała maksymalnie dwie minuty a na pamiątkę zostało kilka zdjęć, na których zarejestrował się niespodziewany gość.
Ja miałem możliwość być w parku gwiezdnego nieba i był to niesamowity spektakl. Jeśli ktoś będzie kiedyś w Bieszczadach, to powinien odwiedzić te warsztaty. Widok nieba w Bieszczadach jest naprawdę fascynujący i spodoba się każdemu!