Gwiazdy nad starą chatą we Włęczu

Gwiazdy nad ruinami starej chaty we Włęczu.

Stara chata we Włęczu.

Stara chata we Włęczu

W ostatnią sobotę wybrałem się w bardzo miłym towarzystwie na, jakże by inaczej, nocny plener. Za cel wybraliśmy stare budynki tuż nad Wisłą, we Włęczu, mniej więcej na wysokości Ciechocinka. Księżyc na trzy dni przed pełnią miał zapewnić całą masę światła rozświetlając pierwszy plan. Na miejscu okazało się, że stara drewniana chata, która była naszym głównym celem, została ogrodzona siatką. Na domiar złego cały dach został pokryty jakąś folią, która kompletnie zniechęcała do fotografowania. Ciekawego kadru nie znaleźliśmy również na położonym tuż za chatą starym ewangelickim cmentarzu. Sam cmentarz z powodzeniem mógł posłużyć jako pierwszy plan, gdyby nie wiszące tuż nad nim druty telefoniczne i spora ilość krzaków znacznie ograniczających możliwości kadrowania. Na szczęście niespełna kilometr dalej była kolejna chata, a właściwie to, co z niej zostało. Ze względu na stan budynku podochodzenie bliżej raczej nie wchodziło w grę i nie pozostawało nic innego, jak fotografowanie ruin z pewnego dystansu. Samo poruszanie się wokół budynku też wymagało sporo ostrożności ze względu na dość wysokie trawy, które mogły bardzo dobrze maskować jakieś mniejsze bądź większe dołki.

Pozorny ruch gwiazd nad starą chatą nad Wisłą

Ślady gwiazd nad ruinami chaty we Włęczu. Nikon D700.

Żurawie w rosie

Po szybkim rekonesansie zaczęliśmy rozstawiać swoje statywy. Mokra trawa, w której musieliśmy się poruszać nie wróżyła nic dobrego. I nawet nie chodziło o przemoczone buty, co w przypadku szmacianych trampek, w które ubrana była piękniejsza część uczestników, jest rzeczą raczej pewną. Przy tak dużej wilgotności i zupełnym braku wiatru pokrycie się obiektywu rosą było tylko kwestią czasu.
Samo fotografowanie upływało w bardzo wesołej atmosferze. Monotonne klapnięcia migawki co chwilę przerywały dobiegające z pobliskiej wyspy odgłosy żurawi. Można by powiedzieć, że było wręcz sielsko. Tę sielankę przerwały na chwilę tajemnicze odgłosy. Najprawdopodobniej jakiegoś dużego psa choć wyobraźnia w takich momentach pracuje bardzo intensywnie. Szczerze mówiąc to napędziły nam one niezłego stracha. Zwierzę, które je wydawało zdecydowanie nie było w dobrym humorze i co gorsza wydawało się dość szybko do nas zbliżać. Zaczęliśmy zaznaczać swoją obecność głośniejszą rozmową, co chyba zdało egzamin i po chwili ciszę znów przerywały tylko odgłosy żurawi.
Z czasem coraz bardziej zaczął doskwierać chłód potęgowany ogromną wilgotnością. Jak się później okazało, temperatura spadła do 8 stopni. Powoli zaczęliśmy się również oswajać z koniecznością przecierania obiektywów. Oczywiście robiliśmy to niezbyt regularnie przez co szkła i tak zachodziły parą.

Startrails nad starą chatą nad Wisłą

Pozorny ruch gwiazd nad chatą we Włęczu. Sony NEX-6.

Zdjęcia

Ostatecznie udało się zarejestrować dwa ujęcia.

Pierwsze to 286 klatek wykonanych nikonem D700. Tu sprawa była prosta. Ustawienie kadru, dobranie parametrów (f/4.5, 30 s, iso 1600), zaprogramowanie interwałometru, założenie grzałki na obiektyw i reszta zrobiła się już „sama”.

W przypadku Nexa sprawa nie była taka prosta. Samo kadrowanie zajmuje sporo czasu, bo pomimo bardzo jasnej nocny w wizjerze niewiele widać. Zdecydowanie w takich okolicznościach sprawdza się montowany w sanki lampy wizjer optyczny FDA-SV1, który kiedyś zakupiłem. Do nexa nie posiadam niestety interwałometru, więc wszystkie ujęcia wyzwalałem ręcznie za pomocą najprostszego pilota. A trochę tego było. W sumie wykonałem 217 zdjęć (f/3.5, 30 s, iso 400). Brak grzałki to oczywiście parujący obiektyw. Na szczęście przecierając go od czasu do czasu nie poruszyłem aparatem. Dół kadru na kilku klatkach był mocno zamglon,y co na szczęście udało się zniwelować maskowaniem.

Piotr Potępa

Podobało się? Poleć lekturę znajomym! Polub Nightscapes na Facebooku! Masz jakieś pytania lub sugestie odnośnie tematu który powinienem poruszyć? Skomentuj lub napisz do mnie maila.

Może Ci się również spodoba

6 komentarzy

  1. ” stara drewniana chata, która była naszym głównym celem, została ogrodzona siatką. Na domiar złego cały dach został pokryty jakąś folią”.
    – Fotografik może na te ograniczenia gderać, ale gdyby nie te zabezpieczenia to chata kantora już dawno by padła.
    Wszystkie szczegóły wspomnianej operacji znają aktywiści z „Tak Trzeba”.

    A zdjęcia, które Pan wykonuje zachwycają! Również i to ze starą chatą i światem kręcącym się wokół niej.
    Patrzę na nie z należnym szacunkiem zachwycony perfekcją wykonania.
    Mój świat byłby uboższy bez tych zdjęć.
    – Po prostu dziękuję!

    • Piotr Potępa pisze:

      Z tym gderaniem fotografa tak już jest. Wszędzie widać kadry :)
      Na tym cmentarzu byłem kilka razy. Za pierwszym ledwo było go widać z drogi. Podczas kolejnej wizyty miejsce było nie do poznania. Stojąc wtedy pod dzwonnicą mogłem zobaczyć całą chatę. W ostatnią sobotę ledwo znalazłem dzwonnicę. O dostrzeżeniu oddalonej od niej o 10 m chaty nie było mowy. Niestety natura kolejny raz upomina się o swoje.

  2. Karol Kudra pisze:

    Ale piękne zdjecia. No i czyta sie Ciebie sielsko :)

  3. Marcin pisze:

    Jakim obiektywem robił Pan te zdjęcia?

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.